Administracja | Pora roku | Pogoda/Temperatura | Nawigacja |
---|---|---|---|
// Wronie szczyty to góry, które wyglądają jak dzioby ptaków. Wieczorami światło odbija się od nich tak, że wyglądają jak wielkie wrony, chcące połknąć niebo. //
Offline
Nadleciał ze wschodu i siłując się z porywistym wiatrem uważał, by nie wyrżnąć o pobliskie skały. Smoki należały do wytrzymałych stworzeń, jednak ciężko byłoby im znieść podobny wypadek. Ismodar, wymachując zamaszyście ogromnymi skrzydłami, szukał dla siebie odpowiedniego miejsca na spoczynek. Uznał, że najpewniej będzie się czuł w górach, a dokładniej w ich szczytach, gdyż do takich właśnie warunków był przyzwyczajony od zawsze. Byle skalna półka, która byłaby w stanie utrzymać jego ciężar - na chwilę obecną nie oczekiwał więcej i na pewno nie w takim środowisku. Toteż ucieszył się niezmiernie, gdy dostrzegł wejście do groty; zwrócił się w jej stronę z pewnym wysiłkiem, gdyż coraz ciężej było mu opierać się silnym podmuchom i westchnął z ulgą, kiedy nareszcie wylądował... Zachwiał się jeszcze, złożył czarne skrzydła (utrudniły mu nieco wejście) i ruszył do przodu, by w ciemnym wnętrzu stać się praktycznie niewidocznym. Z racji panującego mroku nie dostrzegł, co znajdowało się głębiej, jednak nie obchodziło go to zbytnio; był zmęczony i po prostu położył się pod ścianą, opierając łeb na łapach. Miał nadzieję, że go nigdy nie odnajdą. Odleciał za daleko.
Ostatnio edytowany przez Shebi (2014-11-16 20:49:33)
Offline
Wszedł wolnym krokiem, ciągnąc za sobą ogon z delikatnie rozpostartymi skrzydłami i lekko opuszczonym łbem, jakby był zły lub przygnębiony.
Wzrokiem się rozejrzał i zastał pustki. W końcu mogę iść spać. Ułożył się pod jedną z gór a wokół stworzył kręg z ognia, żeby go ogrzewał i chronił przed próbami ataku, po czym zamknął oczy usiłując zasnąć.
---
Otworzył oczy, po czym ziewnął po śnie mimo wszystko zmęczony. Nie wyspał się ani trochę przez płytki sen, wstał i się rozciągnął dokładnie i spojrzał na ogień, który w momencie spojrzenia zgasł. Postał tak chwilę, po czym ruszył w stronę którą przyszedł. W końcu, skoro oni tacy mało aktywni to, co mi szkoda jedną bójkę lub dwie tam wszczynać i tak pewnie nie zareagują.
// z.t --> Przedwieczny Dąb
//Usunęłam double-posta//
Offline
Wykręciła fikołka w powietrzu, ziemny powiew wiatru głaskał jej skrzydła. Znów fikołek i spirala, po czym miękkie lądowanie. Oparła się na skrzydłach, zwinęła długi ogon. Roześmiała się z nieznanego nikomu powodu. Przechyliła łeb, potrząsnęła nim. Rozejrzała się, był dzień. Czyli pora o której powinna zwinąć się w kłębek na jakiejś skale lub w jaskini. Nie miała ochoty. Powiew wiatru ożywiał ją, wzywał. Las... z rzadka je przemierzała, dla niej za mało miejsca, coś jednak ją wzywało. Wyciągnęła łeb, zmrużyła oczy. Zesunęła się z skały zaczęła spadać, rozłożyła skrzydła po czym znów wzniosła się ku niebu. Kierując się w stronę Lasu Świetlików gdzie w oddali widziała stary dąb.
Offline
Czarna przydreptała tu, bardzo zadowolona z siebie. Ach, to świeże powietrze... Rozejrzała się. Nikogo tu nie było.
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
Tayu wylądował gdzieś po drugiej stronie. Ziewnął. Tutaj chyba nikogo nie było. Chyba... Rozglądnął się. Czuł kogoś, ale go nie widział. Pewnie istota była tu niedawno, na pewno już poszła. Miał jednak nadzieję, że zaraz coś się stanie, bo jak nie, to umrze z nudów.
Offline
Luos zaczęła kręcić się po szczytach. W pewnym momencie wyczuła zapach Tayu. Podążyła za nim. Gdy tylko zobaczyła zwierzaka, skoczyła na niego, przyduszając do ziemi. Ach, dlaczego by się nie zabawić? Czarna uśmiechnęła się psychicznie do stworka.
-Witaj, Tayukino. Jak tam dzień?- Powiedziała, przejeżdżając lekko pazurami po jego szyi.
-Chodźmy na obiad. Wiesz, co będzie głównym daniem?- Uśmiechnęła się szyderczo. Wciągnęła powietrze do płuc.
-Mmm, to świeże powietrze wzmaga mój apetyt.- Czarna przydusiła go mocniej do ziemi. Otworzyła paszczę i ugryzła Taya w klatkę piersiową, wyrywając sierść i mięso. Oblizała się.
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
Tayu ryknął, czując ból. Zaczął się szarpać, jednak wiedział, że to niewiele da.
- Złaź ze mnie, psycholko! - wywrzeszczał.
Z trudem podniósł magią wilczycę, która wbiła pazury w jego ciało. Co się z nią stało? Dlaczego go tak nagle zaatakowała? Nie próbował się nawet podnieść. Sparaliżował go strach, poza tym wszystko go zaczęło boleć, ledwo mógł oddychać. Cholera, było się cieszyć tym, że nic się nie działo... Powiedział w duszy i kątem oka zerknął na czarną.
Offline
//Helios//
Nigorich zaraz po przybyciu zauważył Luos wiszącą w powietrzu i Taya... Dziwne. Usiadł nieopodal nich, i postanowił na razie popatrzeć. Jak będzie trzeba, zaatakuje.
Offline
Początkujący
Kidan kiedy tylko zobaczył co robi Luos, rzucił się na nią i staranował barkiem. Potem obrócił ją na brzuch i wydyszał prosto w pysk:
- Nigdy nie krzywdź niewinnych istot. Nigdy. Dotarło?
Podszedł do Tayu.
- Wszystko w porządku?
Offline
Próbował wstać. Nic z tego. Ból przeszywał jego ciało, krwi było coraz mniej. Podniósł głowę i spojrzał na Kidana. Ruszył ogonem, przesuwając piach i żwir.
- Nie. - wymamrotał. Trudno mu było mówić. - Wszystko mnie boli...
Spojrzał na Luos. Dlaczego chciała go zabić? Warknął, po czym znów spróbował się podnieść, lecz ponownie upadł.
Offline
Jak nie Luos, to on. Helios błyskawicznie doskoczył do Taya, i wgryzł mu się w gardło. Skutecznie uniemożliwiała mu to sierść na szyi stworka, lecz basior się nie poddawał. Z czasem go udusi.
-Wybacz... To jest... Silniejsze ode... Mnie.-wychrypiał przez zaciśnięte kły, lecz dalej dusił.
Offline
Udrapnął Heliosa w pysk. Co się wszystkim dzisiaj porobiło? Jakiś duch ich opętał czy co? Brakło mu już siły, by się uwolnić z kłów Heliosa. Czyżby to był jego koniec? Miał nadzieję, że to się inaczej skończy... Spojrzał na niebo, na ziemię, na kamień i na kwiat, który wyrósł między skałami. Piękny, żółty kwiat. To, co kiedyś wydawało mu się bezwartościowe, nagle zaczął doceniać, kochać, uważać za coś najwspanialszego na świecie. Nie wyobrażał sobie świata, do którego jego podróż się zaczęła; raz myślał, że będzie tam ciemno i zimno, raz radośnie i przytulnie. W końcu, jak miał sobie wyobrazić to, skoro nigdy tam nie był? Nigdy, aż do teraz. Już nie chciał się uwolnić. Czekał, kiedy Helios w końcu go udusi. Ostatnio wszyscy próbują go zabić, a jak nikt go nie goni, to znów wszystko go nudzi. Otworzył pysk i zamiast ryknąć, zaskrzeczał. To koniec. Tayu zamknął oczy.
Offline
Helios mocniej zacisnął szczęki, nie reagując na zadrapanie. Miał już dość blizn. Kolejna nic nie zmieni. Sprawi tylko, że uodporni się na ból.
-Przepraszam...-powiedział Helios ledwo zrozumiale, i w tym momencie poczuł, że krtań Tayukina nieprzyjemnie zapada mu się pod zębami. Wcześniej nie zwracał uwagi na takie szczegóły. Może to i dobrze? A na ilu jeszcze osobach to sprawdzi? Nikt nie był bezpieczny w jego pobliżu. Nikt. Nawet rodzina, najbliżsi przyjaciele. Helios stał się szaleńcem i mordercą. Nigdy nie przypuszczał, że tak skończy...
Offline
Ta wstała, podeszła do Heliosa i poczekała, aż ten puści Tayu. Ech, zabrał jej zabawkę. Luos zmarkotniała, usiadła na jakiejś skale i zaczęła patrzeć się na horyzont.
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
//Helios//
Helios w końcu puścił. Nie, nie miał zamiaru tego dokańczać. Niech zrobi to ktoś inny. I tak Tayu umrze, ale dobije go kto inny. Nigorich zaczął pomrukiwać coś pod nosem, i położył się na ziemi, brzuchem do góry. Najwyżej od kogoś mu się oberwie, ale to nic.
Offline
Czarna, widząc, że Helios zostawił zwierzaka, szybko do niego doskoczyła i błyskawicznie uśmierciła jednym celnym kłapnięciem szczęk. Uśmiechnęła się, po czym wróciła na swoją ukochaną skałę.
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
Początkujący
Kidan nie rozumiał dlaczego chcieli zabić tamtego Muuri.
Na początku miał zamiar rzucić się na Heliosa, ale nic by to nie dało. To szaleniec.
Więc po prostu podszedł do Tayu i zabrał jego duszę tak samo jak Aktha.
Potem położył się zdala od wilków i uważnie ich obserwował.
Offline
Luos stanęła na skale, nabrała powietrza w płuca, po czym głośno zawyła. Hmm, nie byli jeszcze zbyt wysoko. A gdyby tak wspiąć się wyżej? Czarna chwyciła ciałko Taya, po czym zaczęła się wspinać. Bo niby dlaczego nie? Miała zamiar dotrzeć na sam szczyt, choćby nie wiadomo co.
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
//Helios//
Nigorich zerwał się, i podreptał za Luos. Nic innego nie miał do roboty, więc dlaczego niby ma za nią nie iść? Pfff, będzie robił co chce. Tak więc Helios raz po raz, z każdym krokiem doganiał czarną.
Offline