Administracja | Pora roku | Pogoda/Temperatura | Nawigacja |
---|---|---|---|
// Tafla tego jeziora przypomina powierzchnię lustra, skąd wzięła się jego nazwa. Jezioro znajduje się niedaleko Przedwiecznego Dębu i stanowi główny wodopój dla mieszkańców lasu. //
Offline
Dreptał powoli po miękkiej trawie, między wysokimi drzewami. Dotarł w końcu nad jezioro. Podszedł do wody i zaczął ją pić. Po zgaszeniu pragnienia podszedł do wielkiego głazu i wskoczył na niego, po czym rozglądnął się. Położył głowę na przednich łapach, lecz nie zasnął. Zaczął myśleć o swoim dawnym przyjacielu. Podniósł głowę i położył się na plecach, po czym zaczął obserwować latające świetliki. Jeden przysiadł na jego przedniej łapie. Tayuki spojrzał na niego przyjaźnie, lecz ten odleciał.
Offline
W krzakach coś zaszeleściło. Czarna leżała pomiędzy liściami. Właśnie się budziła. Mój łeb... Wilczyca powoli otworzyła swoje czerwone ślepia. Gdzie ja jestem? I... Kim jestem? Luos pamiętała tylko, jak ma na imię. Jak się tu znalazła? I dlaczego nic nie pamięta? Wilczyca cicho jęknęła.
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
Cicho biegł między drzewami, poruszając się truchtem niczym wilk. I choć mógł sprawiać wrażenie wilka, jego ogon skutecznie temu zaprzeczał. Otóż na jego końcu widać było drugą głowę, która nie wyglądała jednak jak wilcza głowa. Przypominała raczej łeb krokodyla, pozbawiony oczu, z uszami i dwoma rogami osadzonymi na czole. Całe zwierzę, jakim był Bernat było bardzo dziwne i z pewnością niejednego by przeraziło. Jednak sam Bernat był spokojnym stworzeniem i na pewno nie na myśli było mu straszenie mniejszych od siebie.
W pewnej chwili Bernat spostrzegł błyszczącą taflę jeziora. Poczuł nagle pragnienie. Zmienił kierunek biegu, powoli przechodząc do spokojnego marszu. Gdy dotarł do wody, schylił się i długim jęzorem począł chłeptać wodę, zapominając o wszystkim dookoła.
Offline
Podniósł głowę i nadstawił uszu, kiedy coś zaszeleściło. Pomyślał jednak, że to jakiś królik, więc ponownie począł obserwować świetliki. Zerwał się jednak, kiedy to "coś" jęknęło. Rozglądnął się dookoła, jednak niczego nie dostrzegł. Zeskoczył z głazu, wydając cichy pomruk. Spojrzał na swoją łapę, do której wbił się kolec. Zacisnął zęby na małym odłamku, po czym go wyrwał. Jęknął z bólu, wypluł kolec i polizał obolałe miejsce. Kiedy wszystko było już w porządku, wrócił do poszukiwań tajemniczych dźwięków. Spojrzał na pobliskie krzaki.
Offline
Wilczyca spróbowała wstać. Za pierwszym razem nie udało jej się. Za drugim zdołała wstać. Czarna rozejrzała się powoli- była w jakimś lesie. Nadstawiła uszu- niedaleko były jakieś inne istoty... Wyjść z krzaków, czy w nich zostać? Obcy mogli być drapieżnikami... Albo przyjaciółmi. Czerwonooka ostrożnie rozchyliła liście. Zobaczyła Bernata, zaczęła mu się przyglądać. Cóż to za stworzenie? Wilczur z... Głową krokodyla na ogonie? Chwilę później dostrzegła jakiegoś małego stworka z rogiem nosorożca na czole. Patrzył na nią. Luos zanurzyła się w liściach. Widział ją? Miała nadzieję, że nie.
Ostatnio edytowany przez Luos (2014-10-18 21:25:20)
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
Poruszył nosem i powoli podszedł do krzaków. Rozchylił je za pomocą magii swojego rogu. Spojrzał na nieznajomą. Miał nadzieję, że istota nie rzuci się na niego. Lekko się cofnął widząc, że to wilk, przed którymi nie raz uciekał. Czuł strach, ale i ciekawość. Przechylił lekko łeb, nadal patrzył na istotę.
- W-witaj...
Powiedział niepewnie i lekko się uśmiechnął, próbując nie pokazywać, że się boi, co nie wychodziło mu zbyt dobrze. Jego łapy lekko się trzęsły, a pazury u tylnych łap wbiły się w ziemię. Bał się, ale był gotowy się bronić w razie ataku wilczycy.
Offline
W jednym momencie przestał pić wodę i podniósł głowę. Rozglądnął się dookoła, jednak nikogo nie zauważył. Mimo to, coś mówiło mu, że nie jest tu sam. Jego "druga głowa" tymczasem też rozglądała się dookoła, mrucząc cicho. Bernat nigdy nie zastanawiał się, czemu jest takim stworzeniem. Po prostu urodził się taki i nie wyobrażał sobie siebie wyglądającego inaczej. Poruszył uszami, wychwytując ciche dźwięki. Szelest zarośli? Ktoś na pewno musiał nimi poruszyć. Na sztywnych nogach podszedł w kierunku źródła szelestu. Zauważył niewielkie stworzenie, trzymające głowę w krzakach. Bernat cicho zatrzymał się, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. "Druga głowa" jakby domyśliła się, że ma być cicho i również nie wydała ani pomruku. Bernat czekał na reakcję stworzenia.
Offline
Nadstawił uszu i spoglądnął za siebie. Ujrzał głowę krokodyla i lekko się cofnął. Po krótkiej chwili zobaczył resztę ciała tej istoty, która nie przypominała mu żadnego znanego gatunku. Podszedł trochę bliżej nieznajomego, by mu się lepiej przyglądnąć. Bez słowa patrzył na zwierzę, mając nadzieję, że nic mu nie zrobi.
Offline
Lekko warknął, widząc że stworzenie się odwróciło. Odsunął się o jeden krok, czekając na reakcję istoty. Mogło wyglądać to dość dziwnie, gdyż Bernat był sporo większy od stworzenia. Jednak wolał zachować dość bezpieczną odległość. Kto wie, czym jest żółta istota. Krokodyli łeb tymczasem również warczał, jakby chciał rzucić się na małą istotę i ją rozszarpać.
Offline
Cofnął się, słysząc warczenie ze strony nieznajomego.
- N-nie chcę walczyć...
Powiedział cicho, lecz na tyle głośno, żeby istota mogła to usłyszeć. Wiedział, że nie ma z nim szans, gdyż jest mniejszy i nie ma tak jak on łba na ogonie. Jego tylne łapy ponownie zaczęły się trząść. Ciężko przełknął ślinę, czekając na odpowiedź zwierzęcia.
Offline
Bernat przestał warczeć i przekrzywił głowę. Krokodyla głowa wciąż warczała, dlatego zwierzę machnęło szybko ogonem, na co łeb ucichł. Fangtail ponownie spojrzał na małe stworzenie.
-A czy ktoś chce z tobą walczyć? - powiedział spokojnym głosem.
Offline
Helios przechadzał się powoli po cichym lesie. Nagle zza krzaków usłyszał warczenie. Nie chcąc nikogo zaskoczyć, szedł powoli w kierunku nieznajomych. Wyszedł z pomiędzy połaci zieleni z miłym uśmiechem na pysku. Na widok nieznajomych przyjaźnie machnął swoim lwim ogonem. Jego oczy rozbłysły.
Offline
Gato szła przez zarośla. Czuła silną woń wody. Nagle zatrzymała się, a futro się jej zjeżyło. Inne zwierzęta? Kotka rozejrzała się dookoła i po chwili ruszyła dalej z pazurami na wierzchu. Gdy doszła do końca drzew, tuż przed sobą widziała wodę... i trzy inne stworzenia. Czuła, że jej czarne futro stanęło dęba, ogon machał na wszystkie strony, a uszy leżały płasko. Te stworzenia były wielkie! Gato była tak przerażona, że nagle wydała z siebie długi, głośny, niekontrolowany syk. Zamarła w bezruchu. Teraz na pewno ją zobaczą! Chciała wycofać się w zarośla, ale strach ją paraliżował.
Ostatnio edytowany przez Samanva (2014-10-19 18:26:28)
Offline
- Ty i Twój... ogon? Warczeliście na mnie. Kto wie, co chcieliście zrobić.
Powiedział i lekko się cofnął. Machnął ogonem, a suche liście i kurz uniosły się do góry, po czym opadły. Stworek spojrzał za siebie i ujrzał... Wilka? Nie... Jelenia? Też nie... Lwa? Raczej nie. Po przyglądnięciu się zauważył, że to wszystkie zwierzęta w jednym. Widział też, że nieznajomy nie ma złych zamiarów. Bowiem kto by się przyjaźnie uśmiechał, chcąc kogoś zabić?
Offline
Uśmiechnął się do stworzeń przed sobą. Ciekawe co tu robią. Helios ukłonił się grzecznie.
-Witajcie leśne stworzenia. I ty mała przestraszona kotko. Wiem, że jesteś za mną.-Nigorich użył mocy aby uspokoić czarną kotkę.-Jestem Helios, Pan Martwego Słońca. Jak was zwą?-znów posłał im przyjazny uśmiech.
Offline
Nie odpowiedział na słowa stworzenia. Nie chciał wdawać się w dyskusje, które zawsze mogłyby zakończyć się agresją. Zamiast tego odwrócił głowę w kierunku nowo przybyłego. Wilk? Lew? Jeleń? Widać nie Bernat był najdziwniejszym stworzeniem. W pewnej chwili usłyszał jakiś inny dźwięk. Odwrócił się w kierunku jego źródła i ujrzał przerażonego kota. Postanowił, że zostanie na miejscu. Nie chciał jeszcze bardziej przerazić zwierzęcia.
Offline
Widząc, że stworzenia nie są wrogo nastawione, Gato trochę się uspokoiła. Nagle poczuła jakiś dziwny dreszcz i 'kolejna porcja strachu' ją opuściła. Ciągle z nastroszonym futrem i wystawionymi pazurami wyszła z krzaków i stanęła parę kroków dalej.
Offline
Helios westchnął.
Uspokój się kocie. Żadne z nas nie chce ci zrobić krzywdy. Nigorich starał się uspokoić kotkę w myślach.
-Cóż, nie musicie mi odpowiadac.-Zwierz wzruszył ramionami. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.
Offline
-Bernat Ragnar. - odparł krótko, obserwując kota. Zastanawiał się, ile jeszcze zwierząt przyjdzie? Jak dziwne będą kolejne stworzenia?
Mruknął cicho, siadając na ziemi. Położył ogon na ziemi, ku niezadowoleniu "drugiej głowy". Jednak to Bernat rządził ciałem, nie dodatkowa głowa.
Offline