Administracja | Pora roku | Pogoda/Temperatura | Nawigacja |
---|---|---|---|
// Z daleka miejsce to nie wyróżnia się niczym szczególnym, ot kilka starych drzew, w których pniach widnieją dziuple. Ale czy na pewno? Jeśli przyjrzeć się bliżej, wyraźnie widać, że otwory nie są zwyczajne. Nic w nich nie zamieszkuje oprócz małych owadów. Niektóre przeszywają drzewo na wylot lub ciągną się w jego środku krętymi tunelami, węższymi bądź szerszymi, a wszystkie są ze sobą połączone. Pomimo tego drzewa nie są martwe, cienka kora pokrywa każdą dziurę również od środka. Te dziwaczne kształty sprawiają, że przy najmniejszym podmuchu wiatru z otworów wydobywają się niskie, jednostajne dźwięki. Brzmi to tak, jakby drzewa szeptały do siebie, mrucząc sobie kołysanki. // Opis stworzony przez Atlanę
Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Everything that kills me makes me feel alive
"Proponuję rozszarpać go na strzępy, wypruć flaki, a futro porozrzucać po całym lesie."
Offline
//Aletheia//
Aletheia podśpiewywała sobie pod nosem, gdy szła. Jej kopyta tylko delikatnie muskały zmarzniętą ziemię, jakby jednorożec ważył tyle co łabędzie piórko. W pewnym momencie niezwykła istota przystanęła, i rozejrzała się dookoła. Pusty, cichy las. W sam raz na odpoczynek. Klacz jednym płynnym ruchem położyła się na ziemi, nadal nucąc. Zastanawiała się, kiedy nadejdzie wiosna. Jednorożce ją kochają. Może wtedy jakiegoś spotka? Ach, jak bardzo by tego chciała...
Aletheia zmrużyła swoje fiołkowe oczy, i nieznacznie się uśmiechnęła. Ostatnia. Jest ostatnia...
Offline
/Mituso/
Mituso postanowił wejść do tej otóż krainy. Stąpając po śniegu, napotkał... Konia? Naprawdę, tu jest koń? Zaczął śmiało iść w kierunku białego cienia. Nagle zobaczył piękną, białą klacz-jednorożkę. Słyszał coś, że jednorożce dawno wyginęły. Być może to ostatni, tak jak on? Dopiero potem zauważył, iż jego stercząca grzywa wygląda strasznie i może wystraszyć klacz. Toteż szybko pokręcił łbem i grzywa rozprostowała się normalnie. - Och, w-witaj... Co to za kraina? Jestem Mituso, dla przyjaciół Mit, Mo.- powiedział cicho, wyłaniając łeb między drzewami.
Offline
//Aletheia//
Z początku klacz wystraszyła się przybysza. Już miała zrywać się do ucieczki, lecz nieznajomy nie miał raczej złych zamiarów... Raczej.
-Ja... Nie wiem. Nigdy tu nie byłam.-powiedziała, i popatrzyła na ziemię, po czym wstała. Zawiał lekki wiatr, i grzywa klaczy lekko zafalowała.-Jestem Aletheia.-przedstawiła się, i zmrużyła oczy, lekko uśmiechając się do pegaza.-Dosiądziesz się?-zapytała po chwili nieśmiało, i jakby na potwierdzenie swoich słów, zamiotła ziemię obok siebie ogonem.
Offline
//Mituso//
Popatrzył na klacz. - Piękne imię...- westchnął cicho. - Jeśli pozwolisz...- dodał i położył się obok. - Ostatnio dowiedziałem się, że jestem ostatnim pegazem na świecie. Wiesz jakie to uczucie?- mówił, wpatrzony w ziemię. Machnął kilka razy ogonem.
Offline
//Aletheia//
Aletheia popatrzyła na pegaza smutno.
-Wiem... Ja sama też jestem chyba ostatnia. Kiedy byłam źrebakiem tylko raz widziałam jednorożca. A może to był tylko sen?-powiedziała, i westchnęła. Potem poczuła jakiś dziwny impuls, i przysunęła się bliżej do Mituso. Oparła się o jego bok. Jednorożce to bardzo delikatne stworzenia, a Aletheia chciała w jakiś sposób pocieszyć nieznajomego.
-Może wcale nie jesteś ostatni. Może gdzieś jeszcze istnieją tacy jak ty, czy ja. Trzeba tylko poczekać na wiosnę. Wszyscy ją kochają.-dodała po chwili.
Offline
//Mituso//
- Tak, wiosna to piękna pora... Tak jak i lato. Jednak nie sądzę, że na świecie są jeszcze żywe pegazy... - tutaj na chwilę przestał, aby wziąć głęboki oddech. - Moje stado było chyba ostatnim... Chyba...- ciągnął dalej, wtulając się w Alethei'ę. W końcu ktoś, kto go pocieszy.
Offline
//Aletheia//
-Dlaczego wątpisz? Przecież świat jest ogromny. Jest tyle miejsc, których nie widziałam ani ja, ani ty. Ja też myślę, że nie ma już takich jak ja. Ale mam nadzieję.-powiedziała, i wsunęła się pod skrzydło Mituso.
-Czemu nie wierzysz? Ja cały czas wierzę. Każdego dnia.-dodała po chwili, i popatrzyła na pegaza.
Offline
Początkujący
//Jeremy/
Jeremy przyszedł tutaj aby odpocząć po długim marszu. I może coś zjeść.
Jednak były tu już dwa konie... chyba. Tak damo jak od niego, biła od nich magiczna aura.
Czyli nie jestem sam?
Podbiegł do nich i na jego pysku zagościł uśmiech. Pegaz i jednorożec! Uśmiechnął się do nich życzliwie.
- Witajcie jestem Jeremy... uh, nie wiem co powiedzieć dalej. Od dawna nie widziałem takich jak my.
Mam nadzieję, że to wystarczy.
Offline
//Aletheia//
Klacz nie mogła uwierzyć, w to co widzi. To jednorożec? Naprawdę? Klacz wyszła spod skrzydła towarzysza, i wstała. Trwała tak chwilę w bezruchu, po czym podeszła do pobratymca. Popatrzyła mu prosto w oczy.
-Czyli nie ostatnia...-szepnęła, po czym uśmiechnęła się, i przytuliła jednorożca. Chwilę później spowrotem leżała obok pegaza.
-Widzisz Mituso? Nie jestem ostatnia, i ty też nie musisz.-powiedziała, i oparła się o bok skrzydlatego.
Offline
//Mituso//
Nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Jednorożec!- krzyknął cicho, energicznie się podnosząc. A więcej jego towarzyszka nie jest ostatnia! - Ja też nie widziałem żadnego innego przedstawiciela magicznych koni. Jestem Mituso.- dodał, podchodząc do Jeremy'ego. Mogliby stworzyć całkiem fajne stadko. Po chwili znowu podszedł do Alethei i położył na niej skrzydło. - Usiądź.- rzekł do nowego towarzysza.
Ostatnio edytowany przez Moyo (2015-01-24 15:19:04)
Offline
Początkujący
//Jeremy/
Ogier zrobił głupią minę. Nie za bardzo wiedział jak zareagować, więc po prostu zostawił to bez komentarza. Chwilę potem spojrzał na pegaza. Kiwnął mu głową i położył się obok dużego drzewa.
Ten las ma w sobie więcej magii niż myślałem.
Offline
//Aletheia//
-Jestem Aletheia. Zawsze myślałam, że jestem ostatnim jednorożcem.-powiedziała do Jeremy'ego, dalej leżąc. Nie wiedziała, co teraz ma zrobić. Całe jej życie opierało się na odnalezieniu podobnych jej istot. A teraz... No właśnie. Co teraz? Chyba po prostu tu zostanie. Skoro znalazła już inne magiczne konie, może z nimi zostać. Zawsze to jakaś rodzina. Co z tego, że się różnią?
Offline
//Krzysztof//
Cicho stąpał po ziemi wyziębnięty przez śnieg padający. Szukał miejsca, gdzie, by się ogrzać jednak żadne miejsce nie mogło mu tego zaoferować. Miał wrażenie, że chodzi w kółko jednak z daleka zobaczył trzy zwierzęta wyglądające mu na konie jednak dwa miały róg na czole a jeden skrzydła. Zniżył łeb i powoli do nich zaczął się zbliżać a jego cień się wzburzył jakby nie chciał, żeby do nich podchodził jednak na to nic nie poradzi.
Offline
//Mituso//
Nagle zobaczył kolejną postać, niby to hybryda konia i wilka, ale koniowata. - Och, witaj! Jestem Mituso, a to Aletheia i Jeremy. Jak dobrze widzieć kolejnego koniowatego!- ucieszył się i uśmiechnął do przybysza. Cztery koniowate? Mogliby prowadzić takie życie, zawsze to rodzina. Ale pegazów brak... Czyżby to on właśnie był tym ostatnim?
Offline
//Aletheia//
Klacz zamiast się przywitać, zniknęła. To już za dużo zwierząt w jednym miejscu. Aletheia podniosła się, i schowała za pobliskimi krzakami. Tam dopiero znowu się pojawiła. Na szczęście jej zimowe kolory w miarę dobrze ją ukrywały. Po chwili jednak postanowiła wyjść z ukrycia, i nieśmiało wychyliła łeb zza krzaków. Nic nie mówiła. Na razie była nieco wystraszona nowym przybyszem.
Offline
//Mituso//
- Aletheia, chodź, on chyba nie ma złych zamiarów. A jeśli będzie, to go przepędzimy.- podniósł się i szepnął do klaczy. Potrząsnął łbem, aby pozbyć się śniegu, a wtedy jego grzywa stanęła na irokez. Ogólnie to nie wiedział, co teraz robić.
Offline
Początkujący
//Jeremy/
Jeremy zerwał się na widok kolejnego przybysza. Stanął przed nim z uniesionym łbem, ale nie w feście wrogości. Po prostu chciał mu się przyjrzeć.
Ostatnio edytowany przez RyuinHunter (2015-01-24 15:53:27)
Offline
//Aletheia//
Klacz pokręciła przecząco głową. Na razie nie miała zamiaru podchodzić do nieznajomego. Znacznie bardziej ufała koniowatym. Przed tamtym stworzeniem odczuwała instynktowny strach.
-Nie. Na razie zostanę tutaj.-odpowiedziała, i machnęła ostrzegawczo ogonem.
Offline
//Krzysztof//
Przestraszył się tak nagłej reakcji ze strony Mitsuo a cień pod, nim wystawił szponiaste, cienkie dłonie w geście typu "Spróbuj go tylko tknąć". Stanął jak wryty jednak po chwili zrozumiał, że wcale to nie jest negatywna reakcja, jednakże cieniowe ręce nadal chciały bronić Krzysztofa. Zaczął odczuwać stres przez tą całą sytuacje, przez co nerwowo machał ogonem na lewo i prawo. Mowę mu odebrało a z gardła jedynie cichy pisk się wydobywał.
Offline